piątek, 28 sierpnia 2015

Apteka

To było o 8 wieczorem w czwartek 2 Września. Poszłam do apteki po leki dla mojego chorego chłopaka. Stałam w kolejce, byłam trzecia. Słuchałam mojej ulubionej muzyki na nowych słuchawkach. Lecz nie posłuchałam długo, ponieważ po chwili telefon padł. Kiedy chowałam go i słuchawki do torebki, mój wzrok przykuł mężczyzna, który właśnie wszedł do apteki.


Podszedł od razu do kasy, ale aptekarka odprawiła go na koniec kolejki. Wkurzony stanął za mną. Staliśmy tak jeszcze 3 minuty, aż kobieta na początku zapłaciła za zakupy i wyszła. Mężczyzna nie wytrzymał, krzyknął, że jeżeli natychmiast go nie obsłuży, on nie będzie się dłużej powstrzymywać. Aptekarka spojrzała tylko na niego i zaczęła obsługiwać kobietę przede mną. To go statecznie rozwścieczyło. Wyciągnął nóż i przyłożył mi go do gardła tak, że czułam to chłodne ostrze na mojej skórze. Było ono tak blisko, że nie mogłam nawet spróbować się uwolnić, walnąć napastnika, lub zrobić jakikolwiek ruch, gdyż gdybym to zrobiła nóż przeciął by tętnicę. Byłam przerażona zaczęłam krzyczeć i płakać. Aptekarka była sama, o tej godzinie poza nią nikogo z personelu już nie ma. Chciała zadzwonić na policje, ale mężczyzna wrzeszczał, że jeśli ktokolwiek wykona nagły ruch, a tym bardziej spróbuje wezwać pomoc nie tylko podetnie mi gardło, ale następnie zrobi to samo z resztą. Wszystkie bałyśmy się. Mężczyzna wciąż trzymając mnie w uścisku i nożem przy szyi podszedł do kasy. Krzyczał, by aptekarka dała mu w reklamówce, którą wyjął z kieszeni wszystkie pieniądze, strzykawki, leki na ból głowy, astmę, itp. Kiedy skończyła pakować, zabrał torbę i wciąż mnie trzymając udał się do wyjścia. Wypuścił mnie dopiero jak wyszliśmy. Upadałam przerażona na ziemię, a on sam uciekł do metra. Wszystko działo się tak szybko.


Był on wysoki ale strasznie się garbił, przez co wydawał się mieć 1,79. Miał włosy półdługie koloru czarnego. Fryzura wyglądała jakby dopiero co wstał z łóżka. Niektóre pasma lekko nachodziły na jego mocno podkrążone oczy, w których widać było obłęd. Ubrany był w luźne dżinsy i jakby przy duży biały T-shirt. Czuć było od niego specyficzny zapach jakby leków. Miał 24 lata. Był młodym mężczyzną.


 
Wieczorem o godzinie 23 w specjalnym wydaniu wiadomości był artykuł o niebezpiecznym zbiegłym ze szpitala psychiatrycznego. W zdjęciu tego człowieka rozpoznałam osobę, która napadła dziś na aptekę.

 

5 komentarzy:

  1. Amuuś świetna historyjka c:
    Ja się domagam 2 części no plz.
    Przesyłam wenę na inne historyjki no i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie Arigato choć tobie nigdy nie dorosnę choćby do pięt
      Dla Ciebie siostrzyczko wszystko <3 Tylko jakoś na razie nie mam na nią pomysłu
      *zabiera wene* Przyda się :)

      Usuń
  2. *-*
    Miruuuś moja kochana to jesssst taaakie piękne *-*
    Aż przesyłam ci moją wenę, kit, że prawie jej nie mam na pisanie.
    Całuuuuski~
    /~Rincia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama też jej nie mam i bardzo się przyda plan jest na kilka części ale pomysłu na opisanie tego to już mózg mówi nie, znajdź se kogoś innego xD

      Arigatou Rina <3 <3 < 3 Powodzenia i weny twojej twórczości

      Usuń